niedziela, 12 maja 2013

Jabłuszko

Kolejna Norbertowa bransoletka...


Nieco bajkowa, ładnie układająca się na nadgarstku, długość regulowana.

Miłego wieczoru, niech Wam niespiesznie czas płynie :)

***

czwartek, 9 maja 2013

Papierowa wiklina i związane z nią dylematy


Oto wstępny efekt mojej "pracy na szpitalnianym gruncie". Rureczki z wyczytanych gazet i reklam. Kręciłam je na drucie (z którego i tak kiedyś odpadła kuleczka z oznakowaniem, ale to chyba 2 jest) i przyznam, że doczekać się nie mogłam, aż skończę i z oczu mi zniknie ostatni paseczek gazety. Chciałam Wam napisać: "mam rurki i nie zawaham się ich użyć"! Ale nie... :) Właśnie  stanęłam przed dylematem: co też powinnam z nich upleść?

Pewnie tak długo będę się zastanawiała, aż bidulki zdążą się pokryć kurzem, jak to u mnie bywa. Czarne z pewnością przeobrażą się w bransoletkę, już dawno polowałam na gazetki z ciemnym brzegiem, ale reszta? Na komódkę stanowczo za mało ;) A może ktoś z Was podrzuci mi jakiś nietuzinkowy pomysł? Będę wdzięczna i uraduje mnie każda myśl :) 



Pozdrawiam kolorowo :) !

***

środa, 8 maja 2013

Chłodne ciała niebieskie

Norbertowe kolczyki w sam raz na upały, lekkie i orzeźwiające kolorem :)


Chłodne ciała niebieskie
agaty trawiony 14mm. i metal antyalergiczny



bardzo lubię "śledzić" błyskawice
i właśnie mam ku temu sposobność

jest cudnie :)

***



wtorek, 7 maja 2013

Winne grona do łapania słońca :)


No to dalej z tą lawiną kolorowo-koralową. Jako że oboje najlepiej czujemy się w dzikiej dziczy, to i należy spodziewać się wielu śladów tej zielonej miłości w naszych tworach. Oj, i również z tego powodu zniewoliły nas koraliki crackle, te to dopiero cudnie łapią słońce i zamykają je w swoim wnętrzu :) Oto co Norbert z nich poczynił... 


Winne grona do łapania słońca

rękodzieło biżuteria

Jeśli komuś z Was coś przypadnie do gustu to śmiało proszę o kontakt, jeszcze przez 3 tygodnie biżuteria będzie czekała na "wyjście do ludzi". :) Co prawda ja jestem wciąż na szpitalnym urlopie, ale już zleciłam "ogarnianie rzeczywistości" właściwym osobom ;D 

Winne grona na rękę (długość regulowana)


rękodzieło biżuteria

rękodzieło biżuteria

I jeszcze jedno chciałam napisać... bardzo, bardzo dziękuję Wam za wszelkie życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, pozbierałam je wszystkie skrupulatnie, powiązałam kolorowymi tasiemkami i trzymam pod poduszką. Wiem, że to prawdziwa magia co niebawem zaowocuje obficie... 


Dziękuję kochani :*


***


niedziela, 5 maja 2013

Na zdrowie, czyli Norbertowe bursztyny


"Ślachetne zdrowie, nikt się nie dowie,
 jako smakujesz, aż się zepsujesz..."


Oj, cóż mogę dodać ponad to, że imć Kochanowski zawżdy mądrze prawił :) Mi właśnie przyszło znów reperować one szlachetne korzystając z gościnności oddziału szpitalnego. Nie pierwszy, nie ostatni raz to, więc jestem wielce oswojona z tym miejscem, ba, nawet je lubię, ale jak już oddział zaczął powoli cichnąć, (tak w okolicach wtorku), to i mi udało się wyprosić weekendową przepustkę. Co prawda musiałam przysiąc, że kilku rzeczy nie zrobię pod żadnym pozorem, a kilka wręcz przeciwnie (np. o zgrozo, będę się stawiać punktualnie o 6 rano i wieczorem na kroplówkę), ale czego się nie robi dla jednej milusiej nocy we własnym łóżeczku. W ten oto sposób właśnie sobie do Was klikam radośnie. Ach, i mogłam wreszcie pooglądać Norbertową biżuterię, którą zrobił w czasie mojej nieobecności. Oczywiście zaczęło się od kilku bransoletek, takich "dla mnie", ale te jakimś cudem poczęły się rozmnażać, a pracownia zmieniła się w mały, magiczny sklepik z marzeniami... bursztynowymi na ten przykład, właśnie na zdrowie :) Bardzo chciałam Wam je pokazać...


...aż mam ochotę sama rzucić się w ten koralikowy wir, niestety muszę jeszcze troszkę poczekać. Jej, pierwszym razem do szpitala powędrowałam z całą skrzynią materiałów i narzędzi (bo przecież będę się nudzić), a dzięki uprzejmości personelu dodatkowo dostałam dwa parapety i nadprogramową szafkę. Tyle, że z dnia na dzień miałam coraz mniej sił na zrobienie czegokolwiek, i tak już po tygodniu rodzinka wymieniła mój "podręczny" warsztat pracy na niewielki stosik książek, których i tak po dziś dzień nie przeczytałam. O nie, tym razem zaopatrzyłam się tylko w kilka włóczek, sznurków i komplet szydełek. Nie zajmują zbyt wiele miejsca, nie denerwują bezczynnym leżeniem, a doskonale, w razie potrzeby pozwalają zająć czymś obolałe łapki. Dziergam sobie energetycznie czerwone podkładki pod kubki, ciągnąc nitkę zza pleców, tak by się nie zahaczała o wenflon i nie irytowała mnie zbytnio. Podkładki sztuk trzy, jestem naprawdę bardzo z nich dumna! A, i udało mi się skończyć pisanki, na które ktoś cierpliwie czeka (dziękuję, jeszcze raz dziękuję za tę cudną cierpliwość!). No, ja się nie mam czym zbytnio chwalić, ale Norbert zrobił całe koszyki różności, tak wiec będziemy Was teraz zasypywać biżuteryjnymi tworami, 

a tymczasem...
dbajcie o siebie i o zdrówko,
czas zacząć chodzić na długie spacery i cieszyć się zielonościami. 

:)
Serdeczności ogromniaste!

***
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...