Dostałam ostatnio śliczny podarek- pudełeczko z tapety wykonane przez jakiegoś zdolnego ucznia Szkoły Specjalnej, a tęczowa zawartość pudełka natychmiast przyprawiła mnie o radośniejsze łomotanie serducha.
Muliny, muliny o cudnych kolorach (jako, że nie potrafię ich w inny sposób spożytkować) szybko przeniosły mnie w czasy szczenięctwa, kiedy to jak opętana plotłam tzw. bransoletki przyjaźni i rozdawałam sobie na lewo i prawo. O dziwo, wiele z obdarowanych wtedy osób do dziś dnia dzielnie znosi moje towarzystwo ;D Na pierwszy ogień uplotłam obróżkę dla pewnej łaciatej foczki, która to pięknie ją prezentuje (co prawda na lewej stronie) :
Spieszę również donieść, że tu, gdzie obecnie mieszkamy, niestety internetu jest jak na lekarstwo. Trzeba uganiać się za strzępkami zasięgu po całym domu. Owszem, ma to swoje zalety, pięknieje ogród i mnożą się słoikowe zapasy na zimę (na ten przykład syrop z pędów sosny na kaszel), ale niestety nie jestem w stanie pobuszowac po innych blogach, połasić się na jakoweś Candy, czy też zwyczajnie poodpowiadać na maile. Wrzucenie posta trwa całą wieczność i przyprawia człowieka o różne rozstroje. Ale nic to, będę nadal pleść bransoletki z muliny, przecież nici mam pod dostatkiem:)
*Miłego tygodnia*
¸.•°`♥✿⊱╮
OdpowiedzUsuń❤♡
Passei para uma visita... amei o seu trabalho.
Boa semana!
Beijos.
Brasil
¸.•°`♥✿⊱╮
Pięknie Ci to wychodzi:)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się stało, ze z różnych rękotwórczych rzeczy, nigdy nie próbowałam robić takich cacek ...
Ale miło, że jednak jesteś. Takie prezenty cieszą szczególnie,wiem coś o tym,bo moja teściowa jak wpadnę do niej zawsze coś wyszuka i już czeka i pyta cz mi się to przyda, a mnie się zawsze wszystko przydaje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDostałaś mulinę w pięknych kolorach i śliczności z niej pleciesz;-)
OdpowiedzUsuńOooooo... Halina jak modelka szyję wygięła:)
OdpowiedzUsuńFoczka się zaprezentowała CUDNIE - brakuje mi poczytania Ciebie, nie ukrywam, ale jeśli spiżarnia się zapełnia - to przecież nie mogę stać się jej konkurencją ze swoimi zachciewankami! :)))
OdpowiedzUsuńI pleć, ja nie umiem, ale swoją dostałam, od mojej 8 letniej uczennicy, leży w szkatułce, bo na mój nadgarstek była za maniunia ;))))
I jest moim skarbem, bądź co bądź to bransoletka przyjaźni - jak mówią!
Pudełko dostałaś śliczne. A obroża super!
OdpowiedzUsuńJakie ładne :) I pudełko, i kolory, i obróżka Halinki :)
OdpowiedzUsuńKiedyś też takowe robiłam, rozdawałam, miałam swoje wzory, ale gdzieś się zapodział mi woreczek z nimi przy którejś kolejnej przeprowadzce...
Pudełko śliczności a plecionka causzko.Pozdrawiam Ewa:)))
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńMoja córcia wyplata podobne tylko węższe. okazuje sie że moda na nie trwa bo nawet realizuje "zamówienia". Cóż wszystko ma swoje dobre i złe strony-brak internetu też.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszło super pomysł pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDawno temu te bransoletki nazywały się rapsy i widzę, że moda wciąż wraca, ale faktycznie są bardzo ładniutkie
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam ten szał bransoletek z muliny:)) Super, taki powrót do korzeni;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń