Pudełeczko z mulinami wciąż pełne nici, pletę więc dalej, korzystając z każdej wolnej chwili. Tym razem w wersji "zielono mi", bo jest to ostatnio moje ulubione stwierdzenie ;D
Bransoletka natychmiast została przysposobiona, a uszczęśliwiony właściciel stał mi nad głową do ostatniego, zawiązanego supełka. W zamian wyszorował słoiczki z naklejkowych pozostałości (czego sama robić nie lubię) i mogłam zamknąć w nich owe kwieciste przetwory. W planach jest jeszcze syrop lawendowy, więc mam nadzieje, że i w tym razem będę mogła liczyć na jego pomoc ;)
Z nadmiaru muliny poczyniłam również pierwsze nieśmiałe próby krzyżykowania w postaci "pary drobiu", czyli kurki i koguta. Pochwalę się, jak tylko obfotografuję. Dostałam również śliczny, niespodziewany prezent urodzinowy od mojej mistrzyni robótek wełnianych, tym samym zapowiadam post zarówno chwalipiętowy jak i pochwalny :D Zabieram się do plecenia kolejnej bransoletki, tym razem spróbuję taką o okrągłym przekroju, byleby mi cierpliwości do rozplątywania nici starczyło...
Ach właśnie, skoro już tak zielono, to nieśmiało zapowiadam koralowe Candy
o tym również niebawem... hihi, przyjęłam metodę zapowiedzi jako próbę zmobilizowania samej siebie do częstszego pisania tutaj, bo ciągle oboje cosik sobie "tworzymy", ale żadne z nas niestety nie pamięta o tym, że ma również takowego bloga ;)
Pozdrawiamy serdecznie, życząc Wam kochani naprawdę udanego weekendu :D
*
Ładnie Ci te wyploty wychodzą :)
OdpowiedzUsuńmistrzyni robótek wełnianych :) - a to mi się tytuł dostał, hahaha
OdpowiedzUsuńA jeśli o słoiczki chodzi - dostałam litrowy, napełniony ambrozją smaku - miodem leśnym :)
P.S. Cieszę się tym zaszczytnym tytułem, bo w domu to mi druciara mówią :(
Usuńależ bardzo proszę, właściwie to miałam napisać: złotousta mistrzyni robótek wełnianych, splotów i wyplotów, ale uznałam, że to zbyt długi tytuł :DDD
Usuńps. cieszę się, że to gorąco Cię nie zmogło zbytnio :)
Sliczna praca
OdpowiedzUsuńAle ładna. Ja dostałam kiedyś taką na pamiątkę miętowo-fioletową z koralikami. Ale mi sie rozciagnęła, więc zrobiłam z niej dzyndzel do torebki. Bardzo go lubię. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ta bransoletka, a te kolory!
OdpowiedzUsuńPięknie pleciesz :) a syrop lawendowy, brzmi intrygująco. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń