Ciągnąc dalej opowieść o kwiatach i pisankach nie może zabraknąć u nas lnu.
Drewniane jajeczka znów zostały przez Norberta porządnie wyszlifowane, wypalone, pomalowane... Miałam zakaz podglądania w trakcie pracy, ale jak już je zobaczyłam, to oczywiście nie mogłam się oprzeć i musiałam przygarnąć taką lnianą parkę. Choć wierzcie mi, bardzo się starałam, w ramach obietnicy noworocznej, która mówi:
"że przed wejściem w posiadanie jakiegokolwiek przedmiotu
sto razy zastanów się kobieto,
czy aby na pewno przedmiot ten jest Ci do szczęścia niezbędny! "
Cóż... Odpowiedź na to pytanie była krótka i oczywista :)
i tak mam ci ja sobie parkę pisanek wielkości jaj kurzych-
te urzekły mnie najbardziej :)
Niemniej powstały też większe, jak duże gęsie
dostały swoje sympatyczne pudełeczka
i ekologiczne metki...
ale te pokażę Wam jak w końcu uda mi się je skończyć :)
staram się, ino czasu mi brakuje...
czasami
:)
***