Ot takie pisanki się właśnie zrobiły, to znaczy Norbert wpierw oszlifował, potem wypalił, pomalował i oto są... Fiołkowe pisanki drewniane. Jeszcze może tylko pachnieć powinny, ale to w przyszłości :) Te, już polakierowane, ułożone na wełnie drzewnej i zamknięte w pudełeczku z szarej mikrofali z niecierpliwością czekają na swojego kogoś. Do kupienia na MooNatowej Da Wandzie
Nie wiem dlaczego zapomnieliśmy o najprostszych motywach, tych z natury czerpanych, ale przy okazji pewnego dosyć zaskakującego i średnio miłego zdarzenia, kwiatowe desenie mogą przeżywać u nas swój wielki powrót. Na początek ino w wersji pisankowej, ale przecież wszystko przed nami, byleby tylko czasu starczyło :)
A tymczasem z piersiami wypełnionymi pierwszym wiosennym wiaterkiem i z klangorem żurawi cudnie brzmiącym w uszach, z ochotą i pełni energii wkraczamy w nowy tydzień, czego i Wam, kochani, życzymy z całego serducha. Miłego poniedziałku!
***
Ależ mnie tutaj dawno nie było... a same piękne rzeczy!
OdpowiedzUsuńPisanki cudne, uroczo wyglądają "ubrane" w kwiatowe wzory, pięknie!
Serdeczności!
Superb I love you work!
OdpowiedzUsuńGreetings Baukje
Dzięki dziewczyny, my również nie jesteśmy częstymi gośćmi blogowych światów, żeby tylko doba zechciała się łaskawie rozciągnąć, nie musi codziennie, wystarczy "przed świętami ", prawda? :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy wiosennie