W końcu udało mi się przysiąść na chwilkę i upisać swoje jajeczka, tak jak lubię, na wydmuszkach kurzych, niewielkich, bielutkich. Ponieważ malowaliśmy woskiem pszczelim (ach), barwiliśmy i wytrawialiśmy sobie we dwoje, to i czas miło płynął, i w koszyczku nadzwyczajnie mnożyły się pisanki. W podziękowaniu za lniane drewniane (z poprzedniego posta) powstały dla Norberta batikowe jagodowe. Obdarowany jest zachwycony i twierdzi, że piękniejszych by sobie nie wymarzył, i są właśnie "takie jego". Cóż, nie sposób się z tym nie zgodzić, bardzo mi miło :)
i tym leśnym akcentem pozdrawiamy Was serdecznie
...z pisankowej krainy :)
***
Bardzo piękne, zawsze podziwiałam takie cudne pisanki, pozdrowionka, Asia
OdpowiedzUsuńWasze pisanki są piękne i zrobione z sercem :) Ja niestety umiem tylko naklejki naklejać na pisanki :(
OdpowiedzUsuń