Mięciutkie dynie mnożą się prawie niezauważalnie i przy udziale Norberta, który dyrygując bandą nieletnich, rozchichotanych chochlików ukradł mi jeden sweter i parę skarpet. Zostało im to wybaczone chociażby dlatego, że sweter dość sfatygowany już był, a skarpety od pięciu lat zalegały w szufladzie nietknięte i nawet zdobione w metkę, ale o kilka numerów za duże. (Nie pytajcie mnie jak to się stało :D )
Były sobie niepotrzebne ciuchy, a są teraz sympatyczne...dynie.
Przepis na nie to taki miks tego i tego sposobu (a dynie do obejrzenia również Tutaj)... bardzo prosty jest, więc jeśli macie ochotę zrobić z dziećmi te dość nietypowe, Hellowenowe dekoracje to oczywiście polecam :)
Tniemy sweterek tak, by uzyskać trzy "tuby", czyli dwa tunele będziemy mieli z rękawków, a jeden obcinając sweterek na wysokości pach. Każdy tunel związujemy na lewej stronie sznurkiem bądź gumką recepturką (będzie łatwiej) dość ściśle i odwracamy na prawą stronę, tym sposobem mamy trzy podłużne "worki". Do nich upychamy co się nawinie i nada na wypełnienie: u nas resztki sweterka, lub "watolina" z poduszki, te ostatnia układa się bardzo ładnie, związujemy od góry tak, by została zakładka sweterka na ogonek. Powinniśmy mieć teraz sweterkową piłkę z dyndającym farfoclem u góry.Teraz bierzemy sznurek i zaczynając od góry (farfocla) obwiązujemy naszą piłkę dookoła, dość ściśle, krzyżując go na spodzie i u góry, takie trzy owinięcia są w zupełności wystarczające...
...kończymy zaplatając raz przy razie sznurek dookoła pozostawionej zakładki. Supełek, odcięcie nadmiaru sweterka i już można szukać miejsca dla naszej nowej ozdoby ;)
W ogrodzie królują dynie, wiadomo, za to w lesie jesienne grzyby przy udziale ślimaków już przebierają się na Halloween. Norbert uwiecznił takiego stwora, ale ciężko mu było utrzymać aparat, tak się przy tym chichotał. Grzybostrach jest w stu procentach dziełem natury i przyznam się szczerze, że awansował do rangi mojego ulubionego pocieszacza obrazkowego :)
Ach, i zapomniałabym, jeszcze odsłona jesieni w kolorze niebieskim,
(w ramach zabawy blogowej):
(w ramach zabawy blogowej):
Troszkę ciężko było znaleźć jakiekolwiek błękity w tym świecie przykrytym dywanem jesiennych liści, nie patrząc w niebo oczywiście, ale jak już znalazłam to takie, że się od nich oderwać nie mogłam :)
Oj... chyba wszyscy czasami tak mamy, a potem człowiekowi dnia brakuje :)
Pozdrawiamy ciepło :)
*
Dynie? Bardziej kojarzą mi się jednak z jakimiś giga główkami czosnku :) Jakkolwiek zwał - dekoracja urocza! :)
OdpowiedzUsuńaha, te jasne jakieś niewspółpracujące były, więc im bliżej do czosnku, a ponieważ baaardzo lubię czosnek to są do zaakceptowania... a resztę "tę ładniejszą" ;))) poczynił Norbert,ach... było ich całe mrowie, kolorowych, ino jakoś szybko się "rozeszły" po znajomych :D
Usuńwiadomo, szewc bez butów... ;))))
a w ogóle to uściskujemy mooocno!
hihi, się nie wylogowałam :) a, i zapomniałam dodać, że najładniejsze były te, które wyszły spod dziecięcych łapek, wiesz, krzywaśne, przygarbione, brzuchate, plaskate- a wszystkie jak prawdziwe ;D ale nic to, jest w planach zrobienie wielgachnej świnki sweterkowej, ino trza uzbierać różowych sweterków, a tych u mnie nie uwidzisz:)))))
UsuńTo trzeba zaprzyjaźnić się z jakąś panią ze szmateksu, coby różowe sweterki na wyprzedaż obniżkową odstawiała :)
UsuńCzosnek czy dynia - nieważne. Obawiałabym się tylko zostawiać je w ogrodzie, chyba że właściciele dyń zamierzają je zbierać przed każdym deszczem czy śniegiem. :):):) Muchomor jest przeuroczy! Zdaje się mówić: "Cukierek albo psikus". :) A jeśli chodzi o różowe, i nie tylko różowe, sweterki, to myślę, że tanio można takie znaleźć w sklepach z używaną odzieżą i nadać im drugie życie, nieco bardziej artystyczne. :)
OdpowiedzUsuńja swoje zgarniam pod dach gdy się chmurzy, ale tak sobie myślę, że jak się zniszczą to tylko będzie okazja w przyszłym roku do zrobienia kolejnych :D
Usuńa sweterki? właśnie właśnie, planuję zmasowany nalot na takowe sklepy... ale to (jak zwykle) "po świetach" :)))
Pozdrawiam cieplutko
Ten muchomorek mnie rozbawił. Widać, że gotowy na Halloween :) Już nas linkuję i dziękuję za odwiedziny
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło!!! Uściskuję mooocno!
UsuńŚwietny pomysł na wykorzystanie niepotrzebnych już części garderoby ;)
OdpowiedzUsuńA i muchomor humor poprawia, chociaż nie chciałabym go spotkać w ciemnym lesie... mam zbyt bujną wyobraźnię, kiedy chodzi o tego typu rzeczy ;)
Pozdrawiam ciepło :)
hihihi, ten to właśnie był w ciemniutkim lesie, ale nie szło się go bać, bo przed sobą miał dwa inne: stały na baczność, wyższe, strzeliste, a on, ten mały, wyglądał, jakby je karcił, czy też przywoływał do porządku :) wielce komediowa to scenka była!!!
UsuńCudne dynie, a muchomorek strasznie wesolutki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:DDD
UsuńOdpozdrawiam cieplutko
Ha! Rewelacja! Cudowny pomysł!
OdpowiedzUsuńP.S. dzięki za adresik, poślę w piątek, najpóźniej w poniedziałek.
serdecznie pozdrawiam!
MAAAM, już dostałam!!!
Usuńuwielbam Cię niewypowiedzianie... i Twoje "kolorki" również :****
Strasznie fajne te Wasze dynie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Was obu :)
Dziękujemy kochana!
UsuńOdmachujemy łapkami (akuratnie mocno ubrokaconymi) :DDDD
Cudne te dynie, i tymianek w doniczce taki dorodny...mnie nigdy się nie udało takiego wyhodować,i te niebieskości, piękne zdjęcia ;))*
OdpowiedzUsuńpozdr.vi.
Violuś, on mi, ten tymianek, oszalał wręcz, tak rośnie, że co kilka dni muszę go strzyc jak jakąś owcę :))))) to dość stary krzaczek, ale jak znajdę podobny to kupię i Ci wyślę :)))
UsuńBuziaki kochana
ps. nie mam czasu się wyspać ;) ale myśli lecą mi tam do Ciebie
Te dyńki wyszły rewelacyjne! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te "Sweterkowe dynie".
OdpowiedzUsuńFotka muchomora zachwyca.
Świetny!!!!!! pomysł na wykorzystanie sweterka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
jakie to piękne, niby banalne, a takie oryginalne!!!
OdpowiedzUsuń