Kochani, wpadam biegiem, jak ten dzisiejszy wiatr za oknem hulający i szybciutko prezentuję Wam nowe, jeszcze ciepłe pisanki drewniane, wielkości jaj kurzych. Norbert wypalał je i starał się malować tak, by troszkę było widać słoje, jako że obydwoje lubimy zachwycać się naturą... Myślę, że to iście wiosenne i radosne jajeczka, nie to, co moje szaraczki :) Te poniższe zostały nazwane limonkami, a jak się "gorzkie pomarańcze" skończą malować, to nie omieszkam zaprezentować również i ich :)))
Jej, do rozstrzygnięcia naszej Candy zabawy pozostało tylko kilka dni, to ważna dla mnie data, bo 22 marca są Norbertowe urodziny, ech...a ja wciąż nie mam żadnego pomysłu na wyjątkowy prezent dla niego...
Chciałabym Wam przypomnieć, że wciąż można wziąć udział w zabawie na moim drugim, (jakże zaniedbanym teraz blogu), do wygrania jest sielski wiejski koszyczek z papierowej wikliny.
Zapraszam serdecznie (klik w foto)
Serdeczności
***
Cudne jaja! :) Gdzież takich artystów można spotkać?... :)
OdpowiedzUsuńurocze jajucha !
OdpowiedzUsuńPrzepiękne:)
OdpowiedzUsuńJajka są śliczne!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Wspaniałe oryginalne jaja. Bardzo dziękuję za niespodziankę. Wszyscy w domu podziwiają cudne jajko. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚliczne jajka:)
OdpowiedzUsuńŚliczne:)
OdpowiedzUsuńPiękne te pisanki, takie prawdziwie ludowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.